Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Rozdział 5

– Idziemy – rzucił do tyłu, gdy tylko nabrał raz jeszcze głęboko powietrza w płuca. Rozejrzał się uważnie i poprowadził ulicą chłopca, stale zachowując czujność i z podejrzliwością spoglądając na niektóre osoby. – Co tam się wydarzyło? – zaczął pytać chłopak. – Dlaczego oni… – przerwał mu Tony. – Teraz idziemy. Porozmawiamy w domu – powiedział chłodno uciszając go ostatecznie ostrym spojrzeniem. Jared jednak gorączkowo myślał o tym co się stało. W mieszkaniu Tony od razu rzucił się do szuflady z bronią. Naładował magazynek, a do kieszeni schował jeszcze dwa. Chłopak z lekkim niepokojem spoglądnął na poczynania mężczyzny. Ten miotał się po pokoju, co rusz sięgając po potrzebne mu przedmioty. W końcu nie wytrzymał tego napięcia i zaczął go wypytywać. – Kto to był? – odezwał się gdy Tony sprawdzał ostrość noża, który jak się okazało nosił nad kostką. – Dlaczego chcieli nas zabić? – Nie nas, a mnie – odparł beznamiętnie. – Tobie nic by się nie stało, gdybyś się nie wychylał.

Rozdział 4

Wstał wcześnie choć nigdzie nie musiał się spieszyć. Wyjątkowo nie miał żadnych zleceń. Wiedział jednak, że mimo wszystko czeka go dużo pracy tego dnia. Przeniósł się od razu na podłogę, by ponownie nie zasnąć i zaczął robić pompki. Planował przygotować pokój dla chłopca, który od tygodnia spał na kanapie w jego salonie. Wiedział, że musi szybko coś z tym zrobić, oboje w takiej sytuacji tracili swą prywatność. I gdyby nie ilość zleceń jakie miał przez ten czas, z pewnością zająłby się tym szybciej. Był pewien, że chłopak jeszcze śpi, jednak nie chciał zwlekać. Uznał, że da mu jeszcze odpocząć, a sam póki co rozplanuje jak pozbyć się wszystkich rzeczy zajmujących dodatkowy pokój. Udał się do salonu, ponieważ klucz do nieużywanego pomieszczenia znajdował się w słoiku na jednej z półek. Starał się poruszać jak najciszej, by nie zbudzić chłopaka. – Zawsze strzela ci kolano gdy się skradasz? – Tony stanął jak wryty na pytanie, które padło chwilę po tym jak dało się słyszeć nieprzyjemn

Rozdział 3

Wstał obudzony pukaniem do drzwi. Nie spieszyło mu się. Wyjrzał przez okno, które jak zwykle zapomniał zasłonić. Lało jak z cebra. Od wielu dni zapowiadało się na porządną ulewę. W końcu nadeszła. Ucieszył go ten widok, zawsze lubił obserwować rozbłyskające na niebie pajęczyny piorunów. Pomyślał także, że może deszcz zmyje bród z parszywych ulic Anomie, do którego zamierzał udać się za kilka godzin, na ponowne poszukiwania chłopca. Od tygodnia nie było go w jego piwnicy. Wiedział, że stało się coś złego. I przeczuwał także, że z każdym dniem ma coraz mniejsze szanse na odnalezienie go całego. Prawdę mówiąc podejrzewał, że dzieciak już nie żyje, ale starał się zignorować ten głos i nie poddawał się. W końcu, miał go chronić, miał mu pomóc, obiecał mu to. A teraz zawiódł. Ponowne pukanie do drzwi wyrwał go z zamyślenia. Czym prędzej poszedł je otworzyć. – Jared? – spytał nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Stał przed nim przemoczony do suchej nitki. Był strasznie wymizerowany i bru