Posty

10 lat później

Siedzieli zmęczeni na ławce, rozwijając mokre od potu bandaże bokserskie. Zazwyczaj byli w dobrym nastroju po treningu, rozmawiając na różne tematy. Tym razem jednak Tony miał ponurą minę. Ewidentnie coś go martwiło. – Coś się stało? – zapytał Tony’ego widząc jego posępną minę. Od dłuższego czasu milczał. – Martwi mnie to, co tam się dzieje. – Wskazał za siebie, jakby to o czym mówił faktycznie działo się za jego plecami. – Co dokładnie? – dopytywał. – Pewna organizacja próbuje powiększyć obszar Anomie. Przekupują odpowiednich ludzi, zarówno policję jak i urzędników, a mieszkańców którym się to nie podoba „przesiedlają” – ujął ostatnie słowo w cudzysłów. Dobrze wiedział jak wyglądał ten proces. – Czemu komuś miałoby na tym zależeć? – zapytał marszcząc brwi. – Brak policji przekazuje władzę w ich ręce. – A czemu nikt z tym nic nie zrobi? – dopytywał. – Bo nikomu to się nie opłaca. Dla niektórych ważniejsze jest to aby przybywało mu pieniędzy niż czyjeś dobro. – Chcia

Rozdział 5

– Idziemy – rzucił do tyłu, gdy tylko nabrał raz jeszcze głęboko powietrza w płuca. Rozejrzał się uważnie i poprowadził ulicą chłopca, stale zachowując czujność i z podejrzliwością spoglądając na niektóre osoby. – Co tam się wydarzyło? – zaczął pytać chłopak. – Dlaczego oni… – przerwał mu Tony. – Teraz idziemy. Porozmawiamy w domu – powiedział chłodno uciszając go ostatecznie ostrym spojrzeniem. Jared jednak gorączkowo myślał o tym co się stało. W mieszkaniu Tony od razu rzucił się do szuflady z bronią. Naładował magazynek, a do kieszeni schował jeszcze dwa. Chłopak z lekkim niepokojem spoglądnął na poczynania mężczyzny. Ten miotał się po pokoju, co rusz sięgając po potrzebne mu przedmioty. W końcu nie wytrzymał tego napięcia i zaczął go wypytywać. – Kto to był? – odezwał się gdy Tony sprawdzał ostrość noża, który jak się okazało nosił nad kostką. – Dlaczego chcieli nas zabić? – Nie nas, a mnie – odparł beznamiętnie. – Tobie nic by się nie stało, gdybyś się nie wychylał.

Rozdział 4

Wstał wcześnie choć nigdzie nie musiał się spieszyć. Wyjątkowo nie miał żadnych zleceń. Wiedział jednak, że mimo wszystko czeka go dużo pracy tego dnia. Przeniósł się od razu na podłogę, by ponownie nie zasnąć i zaczął robić pompki. Planował przygotować pokój dla chłopca, który od tygodnia spał na kanapie w jego salonie. Wiedział, że musi szybko coś z tym zrobić, oboje w takiej sytuacji tracili swą prywatność. I gdyby nie ilość zleceń jakie miał przez ten czas, z pewnością zająłby się tym szybciej. Był pewien, że chłopak jeszcze śpi, jednak nie chciał zwlekać. Uznał, że da mu jeszcze odpocząć, a sam póki co rozplanuje jak pozbyć się wszystkich rzeczy zajmujących dodatkowy pokój. Udał się do salonu, ponieważ klucz do nieużywanego pomieszczenia znajdował się w słoiku na jednej z półek. Starał się poruszać jak najciszej, by nie zbudzić chłopaka. – Zawsze strzela ci kolano gdy się skradasz? – Tony stanął jak wryty na pytanie, które padło chwilę po tym jak dało się słyszeć nieprzyjemn